Jak wielka była euforia na kilka tygodni przed wyczekiwanym wydarzeniem. Liderzy różnych zespołów przeznaczyli swoich pomocników na 3 ciężkie dni pracy. Każdy zakamarek został opiłowany i ulepszony. Wszystkie głowy pochylały się nad planami budowy... "Gdybyśmy przesunęli tę trybunę jeszcze 2 metry w tę stronę, to byłoby..."
W miarę zbliżania się weekendu szybko stało się jasne, że musimy zareagować spontanicznie i ponownie rzucić plan budowy za burtę, ponieważ prognoza pogody wcale nie wyglądała dobrze, a zapowiadanemu deszczowi trzeba było przeciwdziałać namiotami i pawilonami.
Powiedziane i zrobione. Ponad 40 ciężko pracujących pomocników dawało z siebie wszystko, ale bar, grill i bar powinny być jeszcze gotowe na piątkową rozgrzewkę. Bo przynajmniej w piątek póki co było sucho.
Wczesnym popołudniem zaczęli przybywać pierwsi goście... a ich liczba stale rosła.
To, co jeszcze kilka lat temu miało być miłym gestem dla osób, które nie zostały na noc, aby wieczorem nie czuły się zagubione, teraz jest coraz bardziej akceptowane. Z własnymi członkami dobre 100 osób było już w piątek w najlepszych nastrojach imprezowych.